sobota, 23 listopada 2013

Pan przykładowy

Znowu ułożyłem długi monolog, którego nawet nie zapamiętałem, na wypadek gdybym chciał się nim z kimś podzielić. Zawsze myślałem żeby stworzyć własną książkę. Jak to napisał niegdyś Tadeusz Konwicki: Lepszy jeden rozumny czytelnik z prawdziwą literaturą w ręce niż dziesiątki tysięcy jamochłonów z papierem toaletowym w garści. Jednak sukces komercyjny składa się z wielu składników, w tym z owych jamochłonów, którzy kupią te zebrane zapiski. Ten jeden rozumny czytelnik dziś nie wyniósłby mnie w rankingu sprzedaży wyżej nawet od magazynów ogrodniczych. Smutna rzeczywistość nam nastała. Popadnięcie w grafomanię nie wchodzi w rachubę. Zbyt dużo teraz płodzi nam szkolnictwo pseudo artystów. Upadają szkoły zawodowe jak największe potęgi tego świata niegdyś upadały. Giną szewcy i kuśnierze jak te leniwce grzywiaste i indyjskie bawoły. Koniec z zaliczeniowymi pracami w technikach samochodowych, gdzie rychli absolwenci tworzyli motocykle, a co najmniej silniki. Fachowcy pojawiają się tam, gdzie wzrasta popyt na daną usługę. Chociaż takie ruchy premiują raczej złotników i zegarmistrzów, tego co ceruje i firanki farbuje już nic nie uratuje. Świat dąży do centralizacji i monopolizacji różnych działów gospodarki. Zakładamy więc, że taki pan Wiesław (od wsi) Przykładowy jest wziętym, wpływowym we wsi szewcem. Wieś jest typowo rolnicza, nie taka jak dziś, gdzie w jednym wielkim zakładzie zatrudnienie znajduje każdy zdolny i uprawniony do zawodowej pracy, a gdy producent likwiduje fabrykę, wszyscy tracą środki niezbędne im do życia, czyli pieniądze. Pan Wiesław uczył się zawodu od ojca, świetnego niegdyś szewca, obecnie przedstawiciela nowej polskiej kasty działkowiczów (każdy z nich ma te swoje "dwie morgi utrapienia")- to nieistotne. Dziadek pana Wiesława walczył z kolei u boku armii amerykańskiej podczas II wojny światowej. Dziadek ojcu zawsze zachwalał zachodni kapitalizm, podkreślał walory sąsiadów zza oceanu. Pan Wiesław jako niezwykle utalentowany szewc po jakimś czasie zyskał rozgłos i renomę na polskim rynku. Wieś stała się sławna za jego sprawą, mianowano ją mekką polskiego szewstwa, wpłynął doń zagraniczny kapitał, postawiono dużą halę produkcyjną gdzie zatrudnienie znalazło wiele bezrobotnych i tych z ambicjami. Pan Wiesław odziedziczył po ojcu, czyli również po dziadku, zamiłowanie do amerykańskiego snu, który zapragnął przekuć w rzeczywistość. Tak też wyjechał poczciwy Wiesław, uzyskawszy wizę, do ojczyzny hamburgerów. Tamtejsza polonia szybko rozpoznała rodaka i wykorzystując znajomości, wprowadziła przyjezdnego w wielki świat odzieżowy. Pan Wiesław błyszcząc talentem, który obił się już tamtejszym niegdyś o uszy, znalazł zatrudnienie u najlepszych projektantów. Powierzono mu zatem największe tajemnice produkcji i globalnego sukcesu. Pan Przykładowy staje się więc potencjalnym "świadkiem koronnym" w wypadku jakichkolwiek kłopotów pracodawcy. Wiesław powoli uzależnia się od "odzieżowej rodziny", wynaradawia się i pewnie już myśli o przejściu na protestantyzm lub odrestaurowaniu cadillaca. Już nigdy nie wesprze polskiego, rodzimego przemysłu swoimi innowacyjnymi pomysłami, nie zainwestuje w upadające firmy, nie naprawi trzewików pani Marioli, która zawsze w panu szewcu ze wsi była zakochana i specjalnie psuła obuwie by pana Wiesława zobaczyć. Smutna to historia o kapitalizmie ekspansywnym, co to podkrada ludziom dobra narodowe. Niestety taka prawda, choć historia czysto hipotetyczna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz